Wywalić palaczy ze szkół!.. znaczy nauczycieli

Zgodzicie się zapewne ze mną, ale i statystykami, że osoby dorosłe nie zaczynają palić papierosów. Nie ma dorosłych, którzy próbują pierwszy raz. W lwiej części przypadków początki trucia się następują w dzieciństwie i młodości. Pamiętam, jaki wysyp palaczy był na studiach na pierwszym roku. Ostentacyjnego zachłystywania się „dorosłością” i tym, że „legalnie” można wyjść przed budynek i „zajarać” nie dało się nie zauważyć. Niemniej szybko to się zmieniało. W czasie nauki ludzie mądrzeli i na ostatnim roku zostało kilku samotnych nieszczęśników. To ci, którzy nie dali już rady zerwać z nałogiem, chociaż bardzo chcieli.

Skoro tylko dzieci pałają potrzebą – nie wynikającą z nałogu – sięgnięcia po „fajkę”, a nie robią tego dorośli, wywnioskować można, że wejście w nałóg nierozerwalnie związane jest z głupotą. Dlatego młodzież szczególnie łatwo ulega niezdrowym podszeptom. Kiedy głupota mija, maleje zarazem podatność na rówieśniczą presję i pryska chętka na tytoń.

Być może mylę się, ale wydaje mi się, że jak na niezwykle dramatyczny problem, czekający młodych ludzi, to wokół nikotynizmu panuje przykre milczenie. Nie mam podstaw sądzić inaczej, patrząc na rosnącą liczbę dzieciaków buchających dymem.

Jakiś czas temu została uruchomiona kampania bilbordowa, w założeniu zdaje się antynikotynowa. Skrytykowałem ją, bo ukazywała nałóg jako fajnego chłopaczka, zdecydowanie atrakcyjniejszego niż młodzieniec atakowany przez pokusy, który okazywał się ciapowatym memłem. Oprócz niej, w ostatniej dziesięciolatce nastąpiła zmiana opakowań papierosowych na STRASZNE. To chyba wszystko z istotnych posunięć. Czyli coś się dzieje, ale rzadko bądź nieskutecznie.

Podsumujmy. Patrzymy nieomal bezczynnie, jak w naszych następcach rozwijają się małe, nieszczęśliwe ćpuny i nic z tym nie robimy. Nie cierpimy na myśl, że przyszli nikotyniści będą na pewno o kilka procent biedniejsi i o kilkadziesiąt (lub kilkaset, zależnie od dolegliwości) bardziej chorzy niż ich rówieśnicy. Patrzymy, jak bezmyślnie fundują sobie życiową udrękę.

Zwłaszcza zdumiewają mnie ludzie umierający na raka, bez płuca albo z dziurą w szyi, którzy nie podejmują się ostrzegać młodzieży, mając zdecydowany dowód, że za nałogiem nie kryje się nic wartościowego. Niepojęte, jak można być tak obojętnym wobec cudzego losu! Facet bez krtani na pewno dałby do myślenia, gdyby oferował zebranym za szkołą uczniakom papierosy, brzęcząc przy pomocy specjalnego urządzenia przykładanego do szyi „częstujcie się, a też będziecie mówili jak roboty”. Tymczasem – cisza.

Winą obciążę również rodziców, którzy przymykają oko w myśl „ma swój rozum”, „jest wolny”, „jest dorosły”, „decyduje o sobie” i tym podobne bzdury, mające tuszować wychowawcze tchórzostwo. Jeżeli zleży Ci na swoim dziecku, zawsze bądź gotowy je złajać. Twoją rolą jest wyraźnie uczyć, co jest dobre, a co złe. Bez niedomówień, z klarownym przekazem, jak ważne jest, żeby dzieciak nie popełniał tragicznych błędów. Wskaźnikiem miłości jest w tym przypadku natarczywość, a nie bierność.

Nie liczyłbym na opłacane, celowe akcje edukacyjne, bo kosztują. W skali kraju trzeba wydać miliony zł, a co roku czekają przecież nowi odbiorcy. To się niekoniecznie uda, poza tym można taniej.

Jedną z dróg systemowej prewencji, bez dodatkowych kosztów, jest wmontowanie potrzebnego przekazu w programy nauczania, regularnie obrzydzające papierosy i elektryczne fujarki. Problem jedynie tkwi w tym, że sucha wiedza często nie bywa poparta przykładem pedagogów, co czyni ją niewiarygodną. Niby dlaczego słuchać kogoś, kto jedno mówi, a robi całkiem inaczej? Jest zgrzyt.

Dość logicznym rozwiązaniem w tej sytuacji jawi się wywalenie palaczy ze szkół. Dobry pomysł? Weźcie pod uwagę, że na szali mamy dwie wartości: usilnie promowaną „tolerancję”, którą już przesiąkliśmy i naturalne wydaje się nam, że za palenie nie wolno wypowiedzieć komuś umowy o pracę, z drugiej potencjalne uratowanie iluś naiwnych w tym czasie umysłów, które dzięki dobrym wzorcom nie skręcą w ponurą ścieżkę uzależnień.

Która droga da więcej dobrych owoców? Niewykluczone, że w obliczu dyskryminacji zmaleje również populacja dorosłych palaczy, czyli dwie pieczenie na jednym ogniu.

(Grzegorz Żochowski)

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Close