Unia trąca nas w nos. Nakrętkami

Krajowi producenci napojów w plastikowych opakowaniach będą mieli nakrętki przytwierdzone do butelek. Nie będzie można łatwo zdjąć kapsla i położyć obok na ławce. Nakrętka ma się trzymać butelki. Tako żąda Unia, a po niej powtarzają nasi włodarze. W imię rzecz jasna „ekologii”.

Zacznijmy od źródła i przemęczmy kilka nonsensów, które wiążą się ze świeżym wymysłem. Początkiem była dyrektywa unijna 2019/904, która wprowadziła nakaz łączenia nakrętek z butelkami. Nie chcę podejrzewać autorów, że są imbecylami, więc biorę pod uwagę wariant, że dokument nie był pisany przez idiotów, tylko przez inteligentnych ludzi. Za to dla idiotów.

Tytuł Dyrektywy brzmi „w sprawie zmniejszenia wpływu niektórych produktów z tworzyw sztucznych na środowisko”. Po czym w punkcie 19 znajdujemy zapis „by chronić zdrowie kobiet, należy unikać stosowania niebezpiecznych substancji chemicznych w podpaskach, tamponach i aplikatorach tamponów”. Rozszerzam szeroko oczy, bo i nie wiem, co ma piernik do wiatraka, i dziwię się, że do tej pory można było wpuszczać na rynek szkodliwe wyroby, bo chyba nie istniały w Europie przepisy zakazujące trucia damskich tych, no…

Przy wielu przepisach zanotowano uzasadnienie, dlaczego są one wprowadzane w życie. Między innymi w związku z nakrętkami. Różne przedmioty zainteresowały biurokratów, ponieważ są „najczęściej znajdowane na plażach w Unii”. Odruchowo oczekiwałbym analiz chemicznych, zawartości bizmutu, polifenyloamidów, wpływu mikroplastiku na organizmy morskie, czy czegoś poważnie brzmiącego, a tymczasem dowiadujemy się, że dużo określonych śmieci leży na plażach.

Ma się wrażenie, że przepisy pisane były w jakimś kurorcie. Tematyka paragrafów obraca się wokół obserwacji, możliwych w czasie nadmorskiego urlopu. Autorka zniesmaczona oglądała syf koło leżaka, miała problemy z hydrauliką w hotelu (jest wzmianka, że niewłaściwe przedmioty wprowadzone do instalacji odpływowej mogą zatykać rury). Na dodatek dostała intymnej infekcji i zwala winę na producenta środków higienicznych. Oj, Ursula, nie trzeba się było chlupać w basenie z polskimi przyjaciółmi, a nie zwalasz na fabrykę!

Jak wspomniałem, numer dokumentu to 2019/904. Tak, została ona uchwalona w 2019 roku. Tak, mówi o obowiązku mocowania nakrętek do butelki. Tak właśnie.

W 2022 roku Białystok nakupił jak głupi blaszano-drucianych, lakierowanych, wielkich serduszek dla szkół, żeby dzieciaki zbierały nakrętki. Czytamy w ówczesnych wpisach na stronach miejskich „według naszej wiedzy, do tej pory żadna gmina w Polsce nie zdecydowała się na zakup tak dużej liczby pojemników do gromadzenia nakrętek”. Dostrzegacie Państwo głęboką perspektywę spojrzenia miejskich strategów?

Dlaczego Białystok zainwestował w pojemniki? „Celem projektu jest promowanie wśród młodzieży szkolnej selektywnej zbiórki odpadów komunalnych i odpowiedzialności za środowisko”. A tu się okazuje, jak na złość, że odpowiedzialność za środowisko teraz będzie całkiem inna, ha, ha, ha! Wielokrotnie pisałem, że tzw. „ekologia” znaczy co i rusz coś innego i właśnie jesteśmy naocznymi świadkami następnej przemiany.

Dawno straciłem zaufanie, że władze naprawdę mają na uwadze „ekologię”. Zwykle jest to ekonomia. Gwiżdżę na to. Jeszcze mam na tyle siły, żeby „nowoczesne” mocowania w butelkach zrywać i pić bez niewygodnego drapania po twarzy.

(Grzegorz Żochowski)

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Close