Zbójecki gen Platformy Obywatelskiej

Urząd Miejski z przytupem rozpoczął kampanię wyborczą Tadeusza Truskolaskiego. W godzinach pracy, za publiczne pieniądze, w Muzeum Sybiru (pieczę nad nim sprawuje Miasto), z pomocą sztabu urzędników, bez cienia zażenowania, powstał starannie wyreżyserowany spektakl ogłoszenia chęci ponownego kandydowania na fotel prezydenta przez ich szefa. Czy jest to zdarzenie miejskie, mające znaczenie dla aktualnych spraw Białegostoku, które powinno znaleźć się na witrynie bialystok.pl i być transmitowane w miejskich kanałach informacyjnych? Nie, plany wyborcze są PRYWATNĄ sprawą Truskolaskiego. Nie po to jednak facet ma płacone za czas swój i podwładnych, żeby nie mógł wykorzystać „darmowych” zasobów do osobistych celów.

Konwencję wyborczą poprzedzono i zakończono filmami promocyjnymi kandydata seniora. Mało prawdopodobne, żeby kwoty z faktury producenta nagrań nie zapłacił urząd. Wodzirejem wydarzenia została rzecznik prasowa Urszula Boublej, dbająca, żeby materiał wyszedł dokładnie jak studio wyborcze kandydata. Jawnie, z transmisją na cały świat, oznajmiono wszystkim, że właśnie pracownicy magistratu zaczynają gorący okres wspierania Truskolaskiego.

Płacimy podatki, żeby faktyczny szef regionalnej Platformy Obywatelskiej miał na autopromocję i ludzi do pomocy. Myślę, że śmiała bezczelność towarzysząca wydarzeniu, możliwa była z powodu przejęcia władzy centralnej przez zaprzyjaźnioną bandę.

Jest coś patologicznego w Platformie, co ujawnia się, kiedy czują się pewnie. Wtedy pokazują, jacy są. Odkrywają prawdziwą twarz.

Przypomnę, że po zwycięstwie w wyborach samorządowych i zdobyciu większości w radzie miejskiej Białegostoku, zaczęli rządy dosłownie od restytucji niewolnictwa. Radni mają możliwość włączenia się w pracę komisji tematycznych. Platformersi wybrali sobie komisje według zainteresowań i wiedzy… a następnie ustalili przydziały przeciwnikom politycznym i w głosowaniu starali się zmusić ich do pracy według swojego rozdzielnika, kto i gdzie ma być. PO wygrała, więc rządzi przegranymi – taką regułą posługiwali się w tamtym czasie. Członkowie klubu PiS musieli zmagać się i buntować, żeby odzyskać swobodę wyboru.

Jak zaczęły się rządy Tuska, nie muszę w ogóle przypominać. Jesteśmy na bieżąco. Bandytyzm i pogardę dla prawa dostrzegają chyba wszyscy. Ludzie boją się wydawać większe pieniądze i inwestować, bo nie wiedzą, co Donaldowi i przydupasom jeszcze odwali.

No i nasz Tadeusz. Widać wyraźnie, że po piętrach przy Słonimskiej utkany jest już komitet wyborczy, że rozdano zadania i biurokraci będą od 7.30 do 15.30 sumiennie pracowali, żeby prywatne zamierzenia aktualnego prezydenta mogły się zmaterializować.

Najbladszy rumieniec wstydu nie zagościł na niczyjej twarzy. Skoro ich siły rządzą krajem, powiatem i miastem, to nie ma się co krygować i udawać dbałości o wydawane środki. Ordynarnie pokazano, że w pierwszej kolejności dbają nie o mieszkańców, ale o swój tyłek. Tak ma być! Przecież na tym polega WŁADZA, nieprawdaż?

(Grzegorz Żochowski, fot. UM w Białymstoku)

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Close