Białystok mówi stop dla pracy dzieci i handlu Cyganami

Zakładam, że jeżeli Miasto coś robi, to ma ku temu jakiś rozsądny powód. W grudniu naczelny białostoczanin, Tadeusz Truskolaski podpisał „deklarację aspiracji Białegostoku o rangę Miasta Praw Człowieka”. „Jesteśmy świadomi, że proces, który rozpoczynamy, to wyzwanie na wiele lat” – pisze włodarz. Nie marnowałby tuszu na darmo, tak myślę, więc z prawami człowieka musi być u nas straszna bieda.

Jak inaczej wytłumaczyć pragnienie lokalnego dygnitarza, żeby powoływać w urzędzie nowe etaty dla fachowców od równości i „prawości”? Przecież nie podejrzewamy, że Światło Wschodu, nasz inteligent, pleno titulo, mnogo etato Tadeusz zamierza wypłacać funflom z partii jakieś dodatki, czy całe uposażenia z publicznych pieniędzy i tylko o to chodzi. O nie! Na pewno na specjalistów czeka ogromna praca.

Truskolaski jest także zbyt dumny, żeby chcieć się wkręcić w okrężnicę Europejczykom, wyznających rozmaite „prawa” na zasadach religijnych. Niech nie zmyli nas, że za inicjatywą stoją lokalne feministki, które podejrzewałbym raczej o łamanie praw człowieka, czyli ustanawianie przywilejów dla kobiet. Nie sądzę. Musimy się pogodzić, że żyjemy w mieście, w którym są do naprawienia fundamenty cywilizacji.

Wszyscy wiemy, że do niedawna w kraju panował faszyzm. Wojsko i pisowskie bojówki terroryzowały Polaków, wyłączały sygnał telewizyjny i zatrudniały mundurowych do przejmowania urzędów. Przypuszczam, że sytuację wszechobecnego stanu wojennego, łapanek, gaszenia świateł po 22.00 wykorzystywali operatywni ludzie w niecny sposób. Ja o tym nie wiem, ale prezydent wie. Jak sądzę, tajniki podziemia są mu znane, bo sam założył w piwnicy punkt przerzutowy dla handlarzy Cyganami. Skorumpowana Straż Miejska łapała mniejszości, dostarczała do posiadłości szefa, który dorosłych opylał na zachód na narządy, a dzieci do Tajlandii do prostytucji.

Kiedy, o dziwo, do władzy doszła demokratyczna koalicja, dla której nic świętszego nie ma niż społeczne doliny, wąwozy i jary, przestraszył się. Pies drapał utratę dochodów, ale od zupełnie niefaszystowskiego, przyjaznego rządu mógł dostać naganę! Postanowił szybko się zrehabilitować. W kręgach nowowładzkich bardzo w cenie jest epatowania rozmaitymi „prawami”, więc trzeba przyznać, że strzał był w dziesiątkę.

Podczas sygnowania dokumentu mówił: „Miasto Praw Człowieka to idea, którą chcemy wprowadzić w życie poprzez polityki, programy i strategie miejskie”. Ha! Jasne jest zatem, że ani policja, ani prawo karne nie dawały rady z zapewnieniem właściwych standardów życia. Dobrze, że biurokraci ze Słonimskiej rozprawią się z czym trzeba.

Niedługo będziemy bogatsi w „polityki, programy i strategie miejskie”. Ubożsi w pieniądze, ale jest za to nadzieja, że z korzyścią dla wszystkich. Raz, że będzie równiej, a dwa, że nastąpi restytucja Romów. Rozkwitnie rynek, na którym zaczną pojawiać się oczekiwani przez klientów gracze w trzy kubki. Będzie też można poznać na Plantach przyszłość i dowiedzieć się, czy parę dni temu spotkaliśmy prawdziwą miłość, czy ordynarną, chciwą, zaborczą zdzirę.

(Grzegorz Żochowski, fot. UM w Białymstoku)

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Close