Papierek fiu za okno

Zauważyłem pewnego dnia, że w jednym z samochodów stojących na skrzyżowaniu opuściło się okno i damska dłoń wyrzuciła papierek na jezdnię. Taki jak po cukierku. Prostota czynności, a także kryjące się za nią wytłumaczenie, zadziałały piorunująco. Pozwalam sobie, żeby w rewanżu (babka zapaskudziła moje miasto) podrażnić krytyką ją i innych upośledzonych społecznie.

Istnieje kategoria ludzi, którzy nie odczuwają wewnętrznych oporów przed zrobieniem czegoś nagannego, a jedyną przeszkodą, przed jaką się hamują, to że ktoś ich ukarze. Dopóki nie widzą na horyzoncie ryzyka kary, nic ich nie powstrzymuje. Kiedy jednak zostaną zdemaskowani i jasnym stanie się, że mają coś na sumieniu, winowajcy wykazują dwie postawy.

Jedni idą w zaparte i nigdy się nie ukorzą. Przykładem jest były wicemarszałek Województwa Podlaskiego Walenty Korycki, który nakryty pod wpływem alkoholu w pracy do ostatniego procesu szafował fantastyczno-przygodową historią, która tłumaczyła, dlaczego był nietrzeźwy w pracy, w jaki sposób nie był tam służbowo, jak przebywając przez kilka godzin w urzędzie, był właściwie na urlopie, na który pragnął wypełnić wniosek, ale z powodu kłopotów ze wzrokiem nie mógł i w kluczowym momencie szedł akurat do apteki po okulary. Trudno uwierzyć także w ocieranie łzy środkowym palcem przez poseł Joannę Lichocką.

Ale ten typ jestem w stanie na własne potrzeby zrozumieć i wyjaśnić. Są zepsuci, obłudni, zakłamani. Proste. Większą trudność i zagrożenie widzę w drugim rodzaju postaw. Kiedy ujawnienie winy uruchamia urzekające przeprosiny. Złapany na gorącym uczynku, który momentalnie przeprasza, wzbudza we mnie skrajną nieufność.

Wiceprezydent Białegostoku Rafał Rudnicki zaparkował na miejscu dla niepełnosprawnych. Samochód został sfotografowany i zdjęcie trafiło do internetu. Urzędnik pokornie uderzył się w piersi i poprosił o ukaranie.

Czy zażądał ukarania za wszystkie razy, kiedy zajmował zarezerwowane dla inwalidów miejsce? Nie, tylko za to jedno, udokumentowane wykroczenie. Możliwe, że była to pierwsza tego typu przewina, ale uważam za dużo bardziej prawdopodobne, że nie, że kryje się za zdarzeniem rutyna. Oznaczałoby to, że nie zrozumiał, co zrobił złego, a jedynie, że został przyłapany i w tym wypadku musi się jakoś wykaraskać.

Poseł Franciszek Sterczewski także żałował przejazdu po pijaku na rowerze. Dlaczego nie żałował przed, tylko po? Albo dlaczego nie żałował wcześniejszych wojaży, znanych tylko jemu? Gdyby policjanci go nie zatrzymali, czy również żałowałby? Wydaje się, że nie, że powodem skruchy była wyłącznie wpadka.

Z kolei Jerzy Sztur na rauszu, po potrąceniu motocyklisty przepraszał za „najgorszą decyzję w życiu”. Czy miałby wyrzuty sumienia, gdyby pojechał inną trasą i potrącił psa, zamiast człowieka i nikt by tego nie zobaczył?

Wniosek dla nas jest smutny. Wychodzi na to, że musimy nieustannie patrzeć tym ludziom na ręce, wbijać w nich wzrok, szpiegować zza winkla, montować kamery i nagrywać. Bo inaczej nie będą oni mieli motywacji, żeby postępować należycie.

Na tym tle miażdżącą wyższością cechuje się porządne wychowanie i MORALNOŚĆ. Taka wewnętrzna, która bez względu na to, czy ktoś patrzy, czy nie, nie pozwala wyrzucać papierków na ulicę, parkować na miejscu dla niepełnosprawnych, prowadzić po pijaku. Jedynie moralność jest w stanie zapewnić najlepszą koegzystencję. Społeczność, która rezygnuje z moralności, hoduje licznych łachudrów, choćby najładniej ubranych, których musi później pilnować na każdym kroku, bo jak nie pilnuje, to łachudrzą.

(Grzegorz Żochowski)

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Close