Władza walczy z terroryzmem, aż długopisy dymią

XXI wiek w świecie zachodnim objawia się między innymi strachem przed terrorystami. Wiadomo, ekstremiści mogą zrobić krzywdę wielu ludziom i jest ona później pokazywana w telewizji! Państwa boją się utraty wizerunku panujących nad sytuacją i radzą sobie z zagrożeniem, jak umieją. U nas produkują biurokrację.

Będzie to przy okazji opowiastka – bardzo mikroskopijna, w porównaniu do rzeczywistej skali – na jakiego typu przeszkody mogą liczyć przedsiębiorcy w naszym kraju. Instytucjonalnie wytworzonych barier w swobodnym prowadzeniu działalności są niezliczone ilości. Aż dziw, że jeszcze ktokolwiek para się szefowaniem. Świadczy to przede wszystkim o niezłomnym charakterze Polaków… lub machaniu ręką, na zasadzie „pies ich drapał, kto to będzie sprawdzał”.

Bywa, że robię zakupy za granicą, czyli importuję towar. Są jednak państwa, jeśli do których zlecę przelew, nabywając powiedzmy nici, to w ramach „przeciwdziałania finansowaniu terroryzmu” muszę później kilkukrotnie tłumaczyć się z transakcji. Kilkukrotnie, bo albo jest straszliwy bajzel u odbiorców wiadomości, albo nie zadowalają urzędników wysyłane przeze mnie informacje.

Zwyczajowo muszę wyjaśnić, skąd mam pieniądze, dlaczego płaciłem, kim dla mnie jest odbiorca oraz na co wyda otrzymany przelew. Ile razy bym nie robił zamówienia w zawsze tej samej firmie, procedura powtarza się bez wyjątków. Wyobrażacie sobie prowadzić handel, kiedy musicie opowiadać, na co Wasz kontrahent przeznaczy wynagrodzenie?! Bałwaństwo takie, że gdyby wpuścić do bezdennej studni, to by ją zapchało i wyrzygało jeszcze trochę. Odpowiadam biurokratom według posiadanej wiedzy lub najlepszych przypuszczeń. Piszę na przykład, że Turek mógł kupić chleb, kozę lub przepuścić na dziwki, ale pewności nie mam, bo niby skąd? A pieniądze mam z pracy.

Sprytny system łapania wywrotowców zaprojektowała bez wątpienia nieziemsko tęga głowa. Terroryści i sprzyjający im, na pewno wpadną w pułapkę. Napiszą, że forsa pójdzie na granatniki, noktowizory i szkolenia dla ISIS, nie podejrzewając, że w ten sposób zdradzają tajne zamierzenia przed agencjami rządowymi. Na pewno tak się dzieje. Nikt przecież nie kazałby tysiącom przedsiębiorców zwierzać się, gdyby łapanie bandytów za pomocą formularzy nie było skuteczne. Och, jak ich teraz Administracja Skarbowa załatwi korespondencją, jak ich wyćwiczy pismami, jak rozbije struktury solidnymi nakazami, okraszonymi dziesiątkami pieczątek!

Odpowiednie przepisy działają nie tylko na płaszczyźnie wymiany międzynarodowej. Niedawno dostałem wezwanie z InPostu, z którym mam podpisaną umowę na transport paczek, żądającego deklaracji, że nie jestem „osobą zajmującą eksponowane stanowisko polityczne”. Również w celu „przeciwdziałaniu praniu pieniędzy oraz finansowaniu terroryzmu”. Nie ma przepisu, nakazującego bardzo nielicznym politykom informowania, że są eksponowani, za to jest ponoć paragraf, że wszyscy jak leci muszą się spowiadać i udowadniać, że nie są politykami.

Na maila z InPostu nie odpisałem. Pies ich drapał.

(Grzegorz Żochowski, rys. PixaBay)

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Close