Krótki kurs językowy – Święto Pracy

Dla wielu osób sporym problemem psychiatrycznym jest rozbieżność między literalnym znaczeniem słów a ich faktycznym sensem. Bardzo, bardzo często powstaje napięcie nerwowe na tym tle. Intuicja mówi jedno, a słowa zupełnie coś innego. Szaleństwo i obłęd biorą się między innymi stąd, że pozbawione odbicia w rzeczywistości słowa nie są leczone.

Nie inaczej jest ze „Świętem Pracy”. Kiedy mamy Święto Sportu, lekkoatleci biegają po chodniku, brykają przez parkany, wspinają się po słupach oświetleniowych, robią rozmaite wyczyny gimnastyczne. Kiedy obchodzimy Dzień Sztuki, malarze gromadzą się na skarpie nad Wisłą, rozstawiają sztalugi, dzieci kredkami rysują artystyczne patyczaki, rzeźbiarze robią płaskorzeźby na czas, dyrygenci ustawiają się szpalerem i dają cudne popisy kunsztu dyrygenckiego. W czasie Święta Górala bacowie gromadzą się w kilku miejscach, podskakują, machają ciupazkami, wołają „hej, hej” i nadają pośladkami ludowy kształt oscypkom. Tylko kiedy nadchodzi „Święto Pracy” nie ma plenerów z wtryskarką przemysłową, asfalciarze nie leją ulic przy dźwiękach orkiestry, personel sprzątający nie odkurza przystanków, kto żyw z wszystkich sił unika zajmowania się czymkolwiek, co wiążę się z wysiłkiem. Noż jakie to święto „pracy”?

Poprawna wymowa tego co świętujemy na początku maja, brzmi „Święto Świadczeń Socjalnych i Przywilejów Pracowniczych”. 1-go maja świętujemy, wraz z proletariatem wszystkich krajów, zdobycie praw pracowniczych, między innymi dni wolnych. Wolne od pracy jest właściwym sposobem celebracji Święta Świadczeń Socjalnych i Przywilejów Pracowniczych.

No, teraz wszystko zaczyna się zgadzać. Zwrot został uleczony, a my uratowani od czegoś groźniejszego od COVID-19 – od szajby. Możemy tym sposobem spokojnie oddać się w pełni uroczystościom pierwszomajowym.

(fot. Wikipedia)

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Close