Najaktywniejszym posłem Podlasia będzie Krzyś

Ktoś by pomyślał, że znów będę pisał o tym samym, że będę monotematyczny, owładnięty manią i fiksacją na punkcie Krzysia Truskolaskiego. Spokojnie, nic z tych rzeczy.

Co prawda znów będę pisał o tym samym, będę monotematyczny oraz owładnięty manią i fiksacją, ale nie na punkcie kajtka Krzysia, tylko tatusia, Tadeusza Truskolaskiego. Zatem zaczynamy: najaktywniejszym posłem Podlasia będzie Krzyś.

Tak się bowiem składa, że Krzyś znalazł się w doskonałej pozycji pionka, który jest w stanie zagrozić hetmanowi. Nie, wróć. Biorąc po uwagę pracowitość Roberta Tyszkiewicza, szefa podlaskiej Platformy Obywatelskiej, nadam mu jednak trafniejsze miano – KRÓLOWEJ. Pionek w wyborach do parlamentu zdeklasował ilością otrzymanych głosów królową, zatem sytuacja na szachownicy uległa sporej zmianie. W polityce pozycja wewnątrz struktur ugrupowania zależy między innymi od szacowanych szans przywódcy na bycie lokomotywą, która nazbiera wyborczych głosów jeszcze dla paru innych osób. Chętniej popiera się takiego szefa. A układając nowych posłów pod względem poparcia, Krzyś znalazł się na 70-tej pozycji w kraju (37 tys. głosów), Robert Tyszkiewicz dopiero na 229-tej (17 tys.). Pionek zagraża królowej. Do przeprowadzenia rozgrywki do końca potrzebny jest już tylko zdolny szachista. Na scenę wchodzi w tym momencie ojciec Tadeusz.

Dlaczego Tadeusz Truskolaski miałby chcieć w cokolwiek grać? Przede wszystkim dlatego, że doskwiera mu niepewność poparcia PO. Ponoć robił od czasu do czasu podchody, żeby rzucić już w cholerę ten Białystok i albo usiąść w senacie, albo – co bliżej wydaje się być aspiracjom finansowym – w Paramencie Europejskim. Nie za bardzo jednak jest w stanie zwojować cokolwiek bez struktur i silnej partii, która wzięłaby i poprosiła go o kandydowanie. Dobrze wie, że tylko dzięki temu znajduje się na zgrabnym foteliku przy Słonimskiej. Nieocenioną byłaby więc dla niego unia personalna, która z jednej strony zapewni wrażenie niezależności (wszak to zupełnie obca osoba, czyli synek pokieruje Platformą Obywatelską), z drugiej – pełnej kontroli. Motywujący do podjęcia starań jest również zbieg dat. W 2023 roku odbędą się zarówno wybory parlamentarne, jak i samorządowe, w 2024 do Parlamentu Europejskiego. Jakiż wachlarz możliwości! Elegancko kończy się kadencja prezydenta i wybieraj człowieku, co ci się podoba robić dalej. Tylko, żeby PO nie doszła do wniosku, że ma kogoś lepszego!

Do 2023 roku jest więc czas na przejęcie sterów Platformy. Czy Tadeusz Truskolaski będzie pracował nad degradacją wizerunku Roberta Tyszkiewicza w oczach członków partii? Możliwe, prawdopodobne, a nawet pewne, bo już to robi. Nie zaszkodzi jednak podnoszenie walorów posłka Krzysia, żeby w ten sposób gromadzić mu oręż na przejęcie dowodzenia. Oj, maluch nasłucha się przy świątecznym stole nauk, co i jak ma robić. Zgaduję, że w interwencjach poselskich zdoła mieszkańcom stolicy Podlasia załatwić w urzędzie miejskim niejedną sprawę. Będzie aktywny, widoczny, no i skuteczny. Liczę, że również bardziej wyrafinowany niż ostatnio PiS (w czasie kampanii wyborczej Mariusz Gromko złożył do urzędu miejskiego w towarzystwie kamer prośbę o uruchomienie stacji ładowania pojazdów elektrycznych, sygnalizując że podobne pismo zostawił u Marszałka i rach, ciach, za kilka tygodni Marszałek, partyjny kolega Gromki, ogłasza, że urządzenie już jest. Bardziej żałosnego i poniżającego inteligencję odbiorców spektaklu i gorszego aktora podczas tej kampanii chyba nie widziałem). Oczekuję po Tadeuszu Truskolaskim znacznie lepszego przedstawienia. Do żadnych popisów nie dojdzie jednak w przypadku, kiedy Tyszkiewicz podda się za wcześnie. Bo po co wtedy?

Jeżeli wszystko pójdzie po myśli rozgrywającego, pionek w odpowiednim momencie ustrzeli królową, i wtedy nie będzie miało dla nikogo większego znaczenia, że własnego koloru.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Close