Polaku, a może warto zainteresować się, jak Ty zanieczyszczasz atmosferę?

Ziemia, a przynajmniej zewnętrzna część, w której się znajdujemy, jest jak piekarnik. Z tą jednak różnicą względem kuchni, że główne pokrętło temperatury jest wewnątrz. Nazywa się „dwutlenek węgla”. Im więcej wyprodukujemy tej substancji (paliwo, gaz, węgiel, produkcja przemysłowa dla kochanych konsumentów, woreczki foliowe, ciepła woda, światło itp. itp.), tym większą temperaturę nastawimy. Na dzień dzisiejszy jesteśmy w fazie nagrzewania. Nawet gdybyśmy rach-ciach przestali spalać paliwa wyciągnięte z głębin, to temperatura i tak będzie rosła jeszcze przez 100 lat. Piekarnik musi się nagrzać aż osiągnie zadaną nastawę. A przecież kręcimy cały czas gałką na plus!

Zatem podgrzewamy się. Jeśli nawet zaangażujemy się w pasywne ograniczanie emisji dwutlenku węgla (nie użyjemy metod przemysłowych do wpychania z powrotem węgla pod ziemię), to i tak temperatura będzie rosła. Co to spowoduje? Ach! nie mam miejsca, więc wybiorę tylko nieliczne, wyselekcjonowane skutki.

Spowoduje to wydłużające się susze. U nas nie takie straszne, ale dajmy na to w Syrii już tak. Czy dająca się we znaki 4-letnia posucha może przyczynić się do wzrostu niezadowolenia społecznego i wybuchu wojny domowej i ucieczki co zaradniejszych mieszkańców do Europy? Sęk w tym, że właśnie tak już się stało. Mało kto wspomina o suszy.

Ogromna liczba ludzi żyje dzięki zbieraniu wody przez lodowce zimą i oddawaniu jej latem. Lodowce bardzo szybko tracą (to fakt, nie teoria) wodną zdolność kredytową, uwalniając na razie to, co zgromadziły przez setki lat, ale co roku stając się mniejsze. Jeśli jednak całkiem stopnieją, gdzie uciekną ludzie z tamtych rejonów?

Wyspy i nizinne brzegi są powoli zatapianie przez „głupie” 3 mm rocznie – o tyle rośnie poziom wód na świecie. Gdzie trafią ludzie z tych wysp?

Naukowe symulacje nastawionego aktualnie z naszej winy podgrzania Ziemi alarmują, że Afryka będzie niezdatna do życia. Spójrzcie na mapę. Przyjrzyjcie się uważnie – dokąd będą Afrykańczycy uciekali przed głodem? A może 1,2 mld osób położy się spokojnie na spękanym gruncie i poczeka na przejście Ostatecznego Żniwiarza? Ocieplenie jest i będzie motorem wielkich migracji.

Zmierzam do tego, że jeśli cieszymy się, że mamy mniej odśnieżania, to skutki ocieplenia dotkną i nas albo nasze potomstwo albo nasze wnuki. Historia poucza, iż dość prawdopodobne, że skutki ocieplania klimatu dotkną nas lub nasze potomstwo albo nasze wnuki kulami armatnimi, ewentualnie mniejszym kalibrem. Wycofam się z mrocznego stwierdzenia, jeśli ktoś mi przypomni jakikolwiek przykład, żeby dostęp do ograniczonych zasobów, których nie wystarczy wszystkim, otworzył się bez użycia przemocy.

Głównym kluczem jest dwutlenek węgla. Nastraszę Was, że zaraz zaczną rozmarzać starodawne bagna i dodatkowo ziać zabójczymi oparami, albo zdestabilizuje się lód metanowy w głębinach oceanów i zaczną się ku powierzchni unosić złowrogie bąble.

Pisałem ostatnio, że pożyteczne jest kopanie głębokich dziur, żeby zarastały zielskiem. Owa sztuczka z powrotem odkłada węgiel tam, skąd go wzięliśmy i może zapewnić nam ratunek. Dałoby się to zrobić na poziomie zaangażowania władz państwa. Na razie jednak pomyślmy, z jakich wygód możemy zrezygnować we własnym obejściu. A jeśli nie, to czy „no bez przesady” jest rzeczywiście mądrym argumentem.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Close