Zapowiadana przez prezydenta promocja uczestnictwa w wyborach poprzez komunikaty w autobusach wygląda tak. Wsiada się nogami do szóstki, drepta pod okno i jedzie, słuchając spokojnych mamrotań spikerki zapowiadającej przystanki. Senna atmosfera luźnego autobusu, wpadające przez szyby słońce, przyciszone wyznania kierowcy do telefonu przyciśniętego do ucha, przytępiają zmysły, rozmywają obraz i tulą do spania.

Aż tu nagle na rondzie Lussy jak nie ryknie jakiś facet… jakby pistolet hukowy po polsku gadał. Pistolet hukowy drze japę, że jak ktoś jest inwalidą, to może wziąć oświadczenie w urzędzie, które coś tam, coś tam, a później się głosuje. Niestety nie jestem inwalidą na uszy, dlatego nie mogę skupić się na treści, instynktownie rozglądając się w tym czasie za kryjówką przed nagłym zagrożeniem. Kiedy mijamy rondo, anons się kończy i mijają też popłoch oraz panika. Nie na długo. Minutę później, zaraz po ruszeniu z przystanku na Alei, herold drugi raz podejmuje się przekrzyczenia startującej eskadry wojskowych odrzutowców. Tyle, że bez odrzutowców, bo jeszcze lotniska nie ma. Musi minąć kilka długich sekund, zanim pasażerowie odetchną z ulgą. Uff! grzmotów już do końca trasy nie będzie.

Zastanawiam się, dlaczego właśnie na tym rondzie budzi się nieznany upiór, żeby straszyć białostoczan? Dlaczego dwa razy pod rząd? Jedynym wyjaśnieniem jakie przychodzi mi do głowy, jest przypominanie pracownikom urzędu miejskiego, żeby przypadkiem o czymś nie zapomnieli. Najpierw tym, co jadą do pracy i wysiadają na Alei, drugi raz, kiedy z pracy wracają i wsiadają tamże, by udać się do domów.

Jeśli by tak było, zachęcam animatorów piekielnego radiowęzła, żeby nagrania podmienili. Po co ma krzyczeć wynajęty, ale nieznany dla urzędników lektor? Znacznie lepiej podziała na ich mobilizację, gdyby z nagła stawiał ich do pionu głos któregoś z pryncypałów.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Close