Dezinformacja urzędu zaciera, kto tak naprawdę podniósł ceny biletów

„Od 1 marca 2020 roku zmieniają się ceny biletów jednorazowych i wieloprzejazdowych Białostockiej Komunikacji Miejskiej, zgodnie z uchwałą Rady Miasta Białystok” – takimi słowami wita i podobnymi żegna nas wpis na oficjalnej stronie miejskiej, dotyczący zaplanowanych podwyżek. Przytoczony fragment jest typowym przykładem kłamstwa, które – z racji pospolitości – nie zwraca już niczyjej uwagi. Tak jesteśmy przyzwyczajeni do pełnienia w mieście roli rejmontowskiego świńskiego pomietła, tyle razy pokazywano nam, że na porządku dziennym jest pogarda dla inteligencji mieszkańców, że wystarczy dostojna forma i autor o dogmatycznie niepodważalnym autorytecie, żeby nie robiło na nikim absolutnie żadnego wrażenia, przepraszam za słowo, pieprzenie farmazonów.

Urząd Miejski w Białymstoku po mistrzowsku dba o wizerunek swojego szefa. Poziom wirtuoza propagandy osiąga każdy, kto przynajmniej tydzień jest na praktykach w urzędzie i przygląda się pracy Departamentu Komunikacji Społecznej. Zwrócę choćby uwagę na skutki żenującej batalii o zgodność głosowania nad podwyżkami cen biletów z Konstytucją (!). Rozchodziło się o jedno słowo. Najpoważniejsze organy wzięły się za treść uchwały podwyżkowej, bo nie było w niej wyrazu „maksymalne”. Okazuje się, że rada miasta nie może ustalić cen biletów, a jedynie ceny maksymalne. Po serii słownych przepychanek i eskalacji napięcia, urząd miejski skapitulował i przyznał rację. Ostateczne ceny ustala… prezydent. Tak też się stało, że uchwałę zmieniono, przyklepano górny pułap cen, a to że są one jakie są, w obecnej sytuacji prawnej obciąża tylko jedną osobę. Środowiska spiskujące przeciwko władzy wykonawczej w Białymstoku w korespondencji i tajnych materiałach opisują ją jako „TT”. Formalnie i faktycznie z poziomem opłat za przejazdy rada miasta nie ma nic wspólnego, nieważne jak by czarowali etatowi propagandyści.

Z tym, że TT nie podkłada gęby, ani nawet inicjałów pod ogłoszenia o rzeczach przykrych. O, nie! Jeśli sprawa jest umiarkowanie przyjemna, udziela pozwolenia na wspomnienie słowne, a jak dojdzie do wniosku, że bardzo przyjemna dla mieszkańców, dobrodusznie daje do zeskanowania legitymację weterana walk z PiS-em, żeby na plakat wrzucono też facjatę.

O tym, że ceny ustalił prezydent na stronach Miasta zatem nie przeczytamy. Portal miejski jest adresowany do umysłowo upośledzonych, więc, niezależnie od rzeczywistości, trzeba tam było wyraźnie zasugerować, że cennik wymyśliła rada. Ktokolwiek inny, byle nie kojarzyć podwyżek z TT! Broń Panie Boże w niebiesiech!

Prawdę powiedziawszy cennik oraz przy okazji wprowadzona reforma biletowa (drastyczna redukcja dostępności biletów papierowych i nie mniej agresywne podniesienie ich ceny, żeby tylko pozbyć się klientów bez smartfona) nie wyszły ani z Rady, ani od Prezydenta, ani wiceprezydenta – żaden z tych białostockich organów nie ma pojęcia o transporcie publicznym. Spiritus movens stoi w cieniu i jest nim Bogusław Prokop, dyrektor BKM. Co oczywiście nie zdejmuje odpowiedzialności z wyżej stojących w hierarchii. Ich zadaniem jest z założenia weryfikować i przyklepywać wyłącznie to, z czym sami się zgadzają.

Kiedy tylko układ sił w radzie sprzyja bezrefleksyjnemu popieraniu wszystkiego, co wychodzi z gabinetów urzędu, pan Prokop, ciesząc się najwyraźniej zaufaniem pryncypałów, dostaje zielone światło. Już raz pozwolono mu na szaleństwo i przez parę lat trzeba było klikać przy wsiadaniu do autobusu (obawiam się, że kwestią czasu jest powrót koszmarnego wymagania). Aktualna reforma jest kolejną oznaką obłędu i podążania za fantasmagoriami, nie bacząc na realia. Nic dobrego z tego nie wyniknie.

Bardzo ciekaw jestem sytuacji po 1 marca. Bardzo ciekaw. Jak zareagują pasażerowie? Ile nasłuchamy się psioczenia w autobusach i na przystankach? Zapewne tak jak i przy okazji klikania władza powtarza pocieszająco „ludzie się przyzwyczają”. Jasne, ci którzy zostaną w autobusach przyzwyczają się. Dla części nie będzie to bolesne, pozostali nie będą mieli innego wyjścia.

Co muszę przyznać, to pewien pomysł dyrektora wyprzedził czas. Gratuluję panu Prokopowi wymyślonego przez niego hasła: „Uśmiechnij się, ustąp miejsca”. Niech w tych nielicznych chwilach, kiedy wchodzi do autobusu spojrzy na swoje dzieło, przekontempluje proroczą treść nalepki oraz przyjaźnie uśmiechnie.

I ustąpi.

One thought on “Dezinformacja urzędu zaciera, kto tak naprawdę podniósł ceny biletów

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Close