Anarchista rządzi WORD-em

Parokrotnie pisałem o tym, że na fotel dyrektora WORD-u pan Sarosiek trafił po kumplowsku. Należy wszak do PiS, które przejęło stery w województwie, zna się z marszałkiem. Zanim Artur Kosicki został szefem województwa, władzę w WORD-zie sprawowali przedstawiciele PSL oraz PO, przy czym funkcja zastępcy dyrektora była według niepisanej etykiety salonów przyznawana przewodniczącemu klubu PO w radzie miasta – jedno z drugim nie ma nic wspólnego, oprócz tego, że da się brać pieniądze za nic. Naganny proceder obsadzania stołków dla zlojalizowania kolegów zdawał się mieć ciąg dalszy już po zwycięstwie PiS na szczeblu wojewódzkim. Nie raz przypominałem o tym i nadal twierdzę, że na jakiekolwiek stanowiska, troszczący się o sprawy publiczne powinny typować ludzi NAJLEPSZYCH, a nie SPOŚRÓD CZŁONKÓW TEJ SAMEJ PARTII.

Po kilku przykrych słowach z mojej strony, okazało się że pan Sarosiek rządzi dobrze. Piorun by to strzelił – bardzo dobrze! Pierwsze konferencje prasowe i nakreślenie planów pisowskiego pomazańca były jak powiew chłodnej bryzy 30 sierpnia 2019. Jeśli ktoś nie pamięta tego dnia, zapewnię, ze chłodna bryza była wówczas najbardziej pożądanym towarem i marzeniem wszystkich rodaków.

Najpierw wyleciał zastępca dyrektora. Wyleciał bardzo trwale, nie pomogło mu nawet to, że na złamanie karku wypisał się z PO. Przemysław Sarosiek dowodzi do dzisiaj sam. Redukcja etatów na stanowiskach urzędniczych jest jednym z łatwych do zrobienia wytchnień, których doznałaby nasza Ojczyzna, gdyby więcej było odważnych i zaradnych, a białostocki WORD jest tego przykładem.

Niewiele czasu minęło, a WORD przeszedł energiczne reformy. Uruchomiono programy edukacyjne, ustawiono automaty z jedzeniem (przypuszczam, że raczej nie cieszą się popularnością, przecież czekając na egzamin zawsze boli brzuch i organizm bardziej naciska w drugą stronę), urządzenie do próbnego zdawania egzaminu teoretycznego, skrócono wszelkie kolejki, ustawiono puszkę na ankiety egzaminowanych (które są czytane!), rozpoczęto rozmowy ze szkołami jazdy, żeby zwracały uwagę na te elementy, które egzaminowanym sprawiają trudności itp. itd. Cele postawione i wdrażane przez nową władzę były idealnie trafione w misję placówki i korzyść zdających. Ponoć także nastąpiło radykalne poprawienie warunków pracy. Nie wiem jak było kiedyś, ale kilka minut obserwacji personelu nie ujawniło charakterystycznych dla toksycznego zarządu zachowań. Tak, odwiedziłem WORD. Byłem, widziałem, mam też pewne doświadczenie i porównanie z firmami, gdzie ludzie kogoś lub czegoś się boją. Tam tego nie widać.

Postanowiłem jednak wstrzymać się z peanami, nie sprawdziwszy, jak w takim razie będą wyglądały finanse. Bo że pierwsza część, czyli pomysły i wykonanie wyglądają doskonale, zauważyłem dość szybko i ze zgrozą. Nie jest łatwo odszczekiwać krytykę, a nawet z uczciwości wobec Was czułem, że powinienem szemraną nominację prześwietlić do końca.

Poprosiłem więc o raport finansowy, który został osobiście przedstawiony przez bohatera niniejszego tekstu. Do czego można się przyczepić? Ano koszty pracownicze po unormowaniu zasad wewnątrz placówki są wyższe o ekwiwalent 4 etatów. Daje to (mój szacunek, nie znam liczby) ok. 140 tys. zł rocznie. Dużo. Kwota ta w znacznej części odpowiada za balansujący na granicy równowagi wynik ekonomiczny WORD-u. Z drugiej strony, zatrudnieni zostali specjaliści, których celem jest między innymi powiększanie przychodów. Na ten moment wydaje się jeszcze za wcześnie, żeby oceniać skuteczność posunięcia.

WORD jest częściowo wspomagany przez Urząd Marszałkowski. Nie w postaci bezpośrednich przelewów, ale zlecania usług lub np. przekazywania wyposażenia biurowego. Ciężko mi to oceniać, bo realizacja pożytecznych usług (szkolenia kierowców, organizacja akcji poprawiających bezpieczeństwo na drogach) jest bardzo dobra. Co najwyżej można mieć wątpliwość, czy byłaby realizowana, gdyby nie większe koszty działania WORD-u. Podobnie ze sprzętem – czy byłby w Urzędzie Marszałkowskim wymieniany na nowy, gdyby nie potrzeby modernizacyjne WORD-u. Nie mogę jednak nie wspomnieć, że niektóre koszty w 2019 są mniejsze względem lat ubiegłych, są także poszukiwane nowe sposoby na powiększenie przychodów, co świadczyłoby o aktywnym dbaniu o budżet.

Podsumowując. Nie doszukałem się ewidentnych przesłanek, żeby pan Sarosiek, jako szef instytucji publicznej miał znaczące wady. To jest człowiek, który rozumie, do czego został powołany i jakie jest zadanie WORD-u, i jak wypełniać je w najbardziej ludzki, wyrozumiały sposób. Zrobił kilka ruchów ryzykownych, które mogą nie wypalić i przynieść straty pieniężne. Ale jeśli wypalą, jednostka będzie coraz bardziej samodzielna i zdolna do nowych inwestycji.

Według mnie należałoby co roku wtykać pana dyrektora (określającego siebie anarchistą) gdzie indziej, żeby przeszedł wszystkie urzędy i zostawiał na nich zdrowy ślad, bo nawet – wiem to skądinąd – wśród innych pisowskich nominantów jest co naprawiać.

2 thoughts on “Anarchista rządzi WORD-em

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Close